Ze wszystkich tworów natury najwyżej lata sęp plamisty. Jedenaście tysięcy trzysta metrów nad poziomem morza to dla niego bułka z masłem. Na tej wysokości może zderzyć się z samolotem i spowodować katastrofę.
Istnieje jednak coś, co wzlatuje wyżej nawet od sępa plamistego i jest tak naturalne, jak oddychanie, a pochodzi z nas. Wyżej latają marzenia.
[[Rozpocznij historię->Pierwszy wybór]]
</style>
<img
src=https://i.imgur.com/C0COM3r.png
</div>Nad rzeką płonęło ognisko. W zupełnie innym miejscu morskie fale lekko rozbijały się o kamienisty brzeg. Wokół panował mrok wczesnej letniej nocy. Iskry leciały w niebo, gwiazdy spadały na ziemię. To była noc Perseidów: noc miliona życzeń, takich wypowiadanych głośno i takich tylko pomyślanych w skrytości serca. Gwiazdy przecinały czerń, a w swojej szalonej podróży wyłapywały ludzkie marzenia lecące wysoko i niosły je tam, gdzie swój początek mają wszystkie cuda.
Jedno z takich życzeń porwała gwiazda nad Paragwajem. Zostało wykrzyczane w gniewie i było brzemienne w skutki, zatem zbyt ciężkie dla zwinnego posłańca przemykającego po nieboskłonie. Obciążona nim gwiazda potknęła się nad innym kontynentem.
Rano ktoś odnalazł gwiazdę, a wraz z nią ponure życzenie.
[[Gwiazdę znaleziono w morzu->W morzu]]
[[Gwiazdę znaleziono w ognisku->W ognisku]]
[[Gwiazdę znaleziono gdzieś indziej->Gdzieś indziej]]
</style>
<img
src=https://i.imgur.com/K5GSj2M.png
</div>To prawda, ale nie wybiegajmy w przyszłość ;) Teraz istotne są inne części opowieści. Gwiazda i niesione przez nią życzenie nigdzie się nie wybierają. Ona już nie wróci na niebo, ono dawno zaczęło działać. Ich los zmienił się w losy wielu obcych sobie osób i kształtuje świat właśnie w tej chwili. Zatem, gdzie znaleziono gwiazdę?Pewien rybak po dniu połowu ostatni raz wyciągał sieć. Łowił blisko brzegu, bo obawiał się morza. Na ironię zakrawa, że postąpił zgodnie z tradycją rodzinną i jako trzeci syn trzeciego syna przejął zawód ojca.
Łowił więc blisko brzegu, a morze szumiało pytająco, jakby, widząc prawie puste sieci, zastanawiało się, dlaczego ów niespokojny człowiek tak uparcie trzyma się swojego terenu, gdy dalej od lądu czekało całe morskie bogactwo. Pozostali rybacy szydzili z niego, lecz tylko za jego plecami i nigdy srogo, gdyż nie byli okrutni i po prawdzie żal im było towarzysza po fachu. Związani niepisaną umową, podrzucali mu po kilka ryb, a że było ich wielu i sami wyciągali całe ławice, połów tamtego zawsze stawał się nieco większy.
Tego dnia, gdy chwycił sieć, by wyciągnąć ją i wrócić na brzeg, morze milczało już od jakiegoś czasu. Rybak niczego nie zauważył, zajęty odpędzaniem czarnych myśli. Widział bowiem pusty dom z pustymi pokojami, do którego znów wróci tego wieczoru, widział szafki pełne jedzenia, którego wystarczy mu na miesiąc lub więcej, bo nikt poza nim samym nie będzie go spożywać. Widział mrok czający się w kątach i pod meblami, oraz wszystkie cienie, którym brakowało różnorodności – nikt oprócz niego nie chodził po domu, by oprócz tych nieruchomych, po ścianach i podłodze przemykały te należące do istot żywych. Nocami śnił o cieple wypełniającym dom, śmiechu rozbrzmiewającym wśród ścian i ciepłym spojrzeniu kochającej kobiety.
O tym wszystkim myślał, wyciągając sieć. Wielkie było jego zdziwienie, gdy pośród drgających ryb zobaczył przemoczoną kobietę, nie mniej zaskoczoną. Patrzyła na niego bez słowa, gdy uwalniał ją z plątaniny linek.
[[To była selkie->Selkie]]
[[To była syrena->Syrena]]
</style>
<img
src=https://i.imgur.com/uzd8Lxh.png
</div>Jest bardzo wcześnie, pozwolimy zatem naszemu bohaterowi jeszcze trochę pospać. Czeka go bowiem ważny i stresujący dzień, idzie z rodziną odwiedzić nową sąsiadkę. To wielka rzecz: dobrze powitać zadomawiającego się mieszkańca wioski. Trzeba ubrać się ładnie, przygotować coś smacznego i zebrać kwiaty na bukiet. Do tego wszystkiego potrzeba dużo siły, więc niech nasz bohater śpi spokojnie, mama obudzi go, kiedy będzie trzeba.Gwiazda obciążona gniewnym życzeniem potknęła się i spadła na inny kontynent – prosto w płonące nad rzeką ognisko.
Łąki, przez które przepływała rzeka, niknęły w porannej mgle. Z wysokości pierwszego piętra widać było wyraźnie granicę między horyzontem a różowiejącym niebem, a także krąg wokół śpiących w trawie tancerzy, całkiem pozbawiony oparu – dziura klarowności w morzu pierzastej bieli. Pośrodku tego kręgu znajdowało się wygasłe ognisko.
We mgle wędrowała malutka, ciemna postać. Zmierzała prosto do kręgu. Z daleka trudno było zobaczyć, kim jest i co ma na sobie. Przypominała raczej zgarbiony szary głaz, tyle tylko różniący się od prawdziwej skały, ile było w niej ruchu. Postać ta nawet głowę miała okrytą, może dla ochrony.
[[Pora wstać :)->Pora wstać]]Ciało miała podrapane i posiniaczone, a miejscami mocno zaognione. Między rybami leżała focza skóra, świeża, jakby chwilę wcześniej zdjęta ze zwierzęcia. Foki jednak nigdzie nie było widać.
Kobieta rozejrzała się po pokładzie, powęszyła i wykrzywiła gładką twarz. Oczy miała niebieskie, spojrzenie ostrzejsze od noża, lecz nie przeszywała nim rybaka, a łódź i jej otoczenie. Wreszcie z ciężkim westchnieniem wzniosła oczy ku niebu.
- Kim jesteś? – spytał rybak, nie znalazłszy w sobie lepszego pytania i z największym trudem zebrawszy dość odwagi, by w ogóle się odezwać.
- A ty? – szczeknęła. Głos miała chropowaty, akcent ledwie zrozumiały, choć starała się mówić wyraźnie.
- Jestem rybakiem. Mam na imię Liam.
- Witaj, Liam. – Kobieta wstała i otrzepała się z łusek, które przykleiły się do niej, gdy jeszcze sieć oplatała ją i ryby swym obezwładniającym uściskiem. Podniósłszy foczą skórę, uważnie obejrzała obie jej strony, po czym kontynuowała: – Jestem twoim połowem. Mam na imię…
Tu wydała z siebie dźwięk podobny do szczenięcego skomlenia. Następnie spojrzała na Liama z ukosa i ze śmiechem w oczach dodała:
- Ale możesz nazwać mnie inaczej, tak, byś z łatwością wymawiał moje imię.
- Maeve – bąknął Liam, czerwieniąc się po same uszy. – Będziesz Maeve.
Kobieta przytaknęła, dość zadowolona.
CIĄG DALSZY W CZĘŚCI DRUGIEJ
</style>
<img
src=https://i.imgur.com/8KY7mFy.png
</div>Ciało miała gładkie i blade, całe pokryte śluzem zmieszanym z rybimi łuskami. Łuski leżały wszędzie, było ich znacznie więcej, niż sugerowałaby liczba złowionych ryb.
Kobieta strzepnęła z nogi ciemne wodorosty i dłuższą chwilę z wielkim zainteresowaniem obserwowała swoje stopy. Poruszała palcami, jakby próbowała pozbyć się zdrętwienia. Następnie rozejrzała się po pokładzie, powęszyła i wykrzywiła gładką twarz. Oczy miała zielone, spojrzenie ostrzejsze od noża, lecz nie przeszywała nim rybaka, a łódź i jej otoczenie. Wreszcie z ciężkim westchnieniem wzniosła oczy ku niebu.
- Kim jesteś? – spytał rybak, nie znalazłszy w sobie lepszego pytania i tylko z największym trudem zebrawszy dość odwagi, by w ogóle się odezwać.
- A ty? – szepnęła. Głos miała cichy, akcent ledwie zrozumiały, choć starała się mówić wyraźnie, a szyja napinała jej się od usilnych prób mówienia jak najgłośniej.
- Jestem rybakiem. Mam na imię Liam.
- Witaj, Liam. – Kobieta wstała i otrzepała się z łusek. – Jestem twoim połowem. Mam na imię…
Tu wydała z siebie dźwięk podobny do śmiechu delfina. Następnie spojrzała na Liama z ukosa i z szyderstwem w oczach dodała:
- Ale możesz nazwać mnie inaczej, tak, byś z łatwością wymawiał moje imię.
- Maeve – bąknął Liam, czerwieniąc się po same uszy. – Będziesz Maeve.
Kobieta przytaknęła, dość zadowolona.
CIĄG DALSZY W CZĘŚCI DRUGIEJ
</style>
<img
src=https://i.imgur.com/DkDzdly.png
</div>